piątek, 30 października 2015

Mother Vulpine

Wróciłem! Nie ma opierdzielania się. Tydzień temu było (ale uzasadnione). W ciągu tego tygodnia znalazłem tyle fajnych zespołów, że spokojnie miałbym materiał na kolejne 2 miesiące z góry.


O Mother Vulpine wspominałem  jako o poprzedniej kapeli Matt'a Bigland'a przy okazji mówienia o Dinosaur Pile-Up. Poświęciłem wtedy swoje 5 minut na zorientowanie się, jak to w ogóle brzmi (ciekawość jak zwykle wygrała). Włączyłem. 'No dobra, brzmi ciekawe, ale posłucham kiedy indziej.' I wtedy to było na tyle. Ostatnio jednak przypomniałem sobie o nich i postanowiłem nadrobić zaległości. Opłaciło się.

Zespół uformował się w 2006 roku w składzie:
-Matt Bigland (gitara, wokal)
-Lindsay Wilson (gitara, wspierający wokal)
-Tom Hudson (bass, wspierający wokal)
-Ben Waddleton (perkusja)

Niestety Mother Vulpine rozpadło się rok później (ale udało im się wystąpić jako support przed Eagles Of Death Metal). Dla wielu fanów zespołu jest to naprawdę wielka szkoda. Przez rok swojej działalności udało im się wypracować swoje charakterystyczne brzmienie, które dało się usłyszeć już po pierwszym wysłuchaniu utworu. Ten zespół nie brzmi jak kolejna kopia kopii jakiegoś zespołu, tylko jak Mother Vulpine. Po prostu posłuchajcie.

Teledysk został samodzielnie nakręcony przez zespół.

Od tego kawałka poznałem Mother Vulpine. Wyraźnie słychać, że mają swój styl. Nisko nastrojone gitary, charakterystyczne prowadzące melodie i bass, który tworzy solidną podstawę (początkowo Matt i Lindsey widzieli Tom'a jako swojego gitarzystę, ale prędko okazało się,
że według ich wizji lepiej sprawdza się w roli basisty). Oczywiście nie sposób nie wspomnieć
o dość unikalnej perkusji, która nadaje utworom Mother Vulpine charakteru, który zdecydowanie nie pozwala słuchaczowi usiedzieć w miejscu. Do wokalu nie mam zastrzeżeń, ponieważ lubię późniejszą pracę Matta w Dinosaur Pile-Up, aczkolwiek mam wrażenie, że w Mother Vulpine nie był jeszcze tak dobrze ukształtowany.

Same utwory zdecydowanie wpadają w ucho i zapadają w pamięć. Wymagają jednak od słuchacza kilkakrotnego wysłuchania. Tak przynajmniej było w moim przypadku. Miały to coś, ale musiałem się do nich przekonać.

Koncepcja zespołu jest oparta na mitycznej, mrocznej 'baśni' stworzonej według wizji Biglanda. Wyjaśnia ona pochodzenie zespołu w następujący sposób:
W noc poślubną pewna kobieta została opuszczona przez mężczyznę, o którym mówi się,
że posiada wilcze serce. Kobieta urodziła czwórkę dzieci, których prawdziwa forma jest nieznana. Nie wiadomo czy są oni ludźmi, wilkami, czy tym i tym jednocześnie.

Zdjęcie z halloween'owego koncertu.

Cóż, trochę popłynął, ale brzmi to oryginalnie. Nieczęsto spotyka się zespół, którego wizja oparta jest na konkretnym pomyśle. Mam na myśli właśnie takie "tło historyczne".
Jeden z zespołów, które przychodzą mi do głowy, jak już jesteśmy przy takich konceptach,
to Man or Astro-Man?, grający surf rock w nieco eksperymentalnej odsłonie. Po prostu spójrzcie jak wyglądają podczas sesji w radiu KEXP i poczytajcie o nich co nie co.

Wróćmy jednak do głównego obiektu dzisiejszego wpisu. Z jednej strony jestem przyzwyczajony do średniej jakości nagrań, ale w wypadku, gdy są one wyłącznie w słabej jakości, trochę ubolewam. Tak własnie jest w przypadku Mother Vulpine. Niemniej jednak, puszczone na cały regulator wciąż cieszą.
Oczywiście musiałem trafić na coś ciekawego, jak to zwykle bywa,
i odkryłem, że jeden z fanów planuje nagrać wszystkie utwory Mother Vulpine ponownie, ale w lepszej jakości. Projekt nosi nazwę "Mother Vulpine Project", a jego progres możecie obserwować na specjalnie do to przeznaczonym kanale na youtube, a nawet do niego dołączyć (kuszące, nawet sam wziąłbym udział, gdyby nie fakt, że nie mam czym nagrywać).

Ciekawostka na koniec: z rozpadu Mother Vulpine wyszło tyle dobrego, że po tym zdarzeniu Matt Bigland uformował Dinosaur Pile-Up, a Tom Hudson dołączył do Pulled Apart By Horses (kolejna interesująca kapela inspirowana brzmieniem lat 90-tych; zalecam wysłuchanie utworu "Medium Rare").

Nie może się obejść bez listy utworów do posłuchania. Tym razem są to po prostu wszystkie pozostałe piosenki, które znalazły się w sieci. Moim zdaniem są warte przesłuchania.

For A Friend, You've Got A Knfie Through Your Tongue
Wolf Song
Teething
The Demise Of Mr. Gle ( <=== Bardzo przyjemny instrumental.)
Yellow Top ( <=== Swoją drogą właśnie zauważyłem pewne podobieństwo w refrenie tego utworu oraz "All Around The World" Dinosaur Pile-Up)
Snow Falling In Unison
The Hammer That Cracked The Bell ( <=== Obecnie mój ulubiony kawałek Mother Vulpine.)
We'll Be Detectives For The Day

Mam nadzieję, że zespół Wam się spodobał. Udanego weekendu,
Kapitan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz