The Garden to (taaak, zgadliście!) duet złożony z braci bliźniaków: Fletcher`a i Wyatt`a Shears. Bardzo osobliwy duet swoją drogą (i nie, nie mam jakiejś manii na punkcie duetów, to czysty przypadek). I to właśnie sprawia, że pomimo całej swej dziwności (jakkolwiek to nie zabrzmi) są fascynujący.
Dobra, a tak poważnie: ci goście to popaprańcy. Zaraz zobaczycie, o czym mówię. Bracia grają "vada vada" - gatunek, który sami wymyślili, coś na podobnej zasadzie jak "debilcore" Kabanosa. Muszę przyznać, czegoś takiego jeszcze nie słyszałem i na pewno wyróżniają się na tle świata muzycznego.
Grają w zestawieniu bass - perkusja. I więcej im nie potrzeba. Moim zdaniem, potrafią zapełnić w ten sposób całą muzyczną przestrzeń tak, że nie ma w niej znaczących dziur.
Bass w roli instrumentu prowadzącego to ciekawy zabieg. Nie wiem, jak Wyatt osiągnął to brzmienie, ale wydaje mi się, że doprawił je lekko overdrivem, żeby było bardziej wyraziste i reverbem dla uzyskania pogłosu.
Co do perkusisty: jest świetny. Wręcz uwielbiam jego styl gry. Jest solidny i wyraźny, a jego beaty nadają utworom charakteru (bass jego brata również, że względu na niecodzienne brzmienie i riffy, ale teraz chwalę perkusistę). Po prostu nogi same chodzą do rytmu. Tak jak głowa i cała reszta ciała. Zresztą sami posłuchajcie. I pooglądajcie również.
I jeszcze jeden! (Tu już tylko do posłuchania. Można co najwyżej popodziwiać okładkę.)
Żałuję, że nie umiem grać na perkusji i nie mam możliwości się nauczyć. Brak perkusji, pieniędzy na nią i miejsca do jej trzymania. Dobra, do rzeczy. A w zasadzie do ich osobliwości. Spójrzcie na mimikę twarzy perkusisty. Widać, że lubi pośpiewać. Może ktoś podstawi mu mikrofon? Pośpiewał by sobie z bratem w duecie. Ale całkiem poważnie, gdyby nie te wygłupy i całe wariactwo nie mieliby takiego 'uroku'.
Jedyna rzecz, która mnie irytuje, gdy patrzę na The Garden to ich wygląd. Czasami wyglądają na prawdę dziwnie. Np. tu, tu i tu. Swoją drogą moja znajoma o mało co nie wpadła w kompleksy z powodu ich figury. Pamiętajcie, drogie panie. Kochamy Was za to, jakie jesteście.
Nadszedł czas na ciekawostki.
1. Oblicze elektroniczne (wciąż jako The Garden). Mi nie podpasowało, ale może ktoś jest fanem takiej muzyki.
2. Enjoy. Dalej słychać i widać, że to oni, ale w bardziej okiełznanej wersji. Z Nick`iem Beaty`m na drugim basie, który jakimś cudem brzmi jak gitara. Fajny klimat, zachęcam do posłuchania. Np. "I``ve got the world in my pocket" albo "Mist".
3. Puzzle. To już jest projekt solowy Fletcher`a. Nawet przyjemnie się słucha. Linki: "Fairytales", "Greetings", "Flippin` 8`s".
Na koniec jeszcze kilka utworów The Garden, o których nie wspomniałem wcześniej, a wpadają w ucho.
The Life And Times Of A Paperclip ( <=== może życie spinacza biurowego nie trwa długo, ale musi być przyjemne)
Slice Em
Gumdrops
Apple ( <=== utwór, do którego tekstu nawiązywały słowa wstępu)
Interrupt
What We Are ( <=== jesli to pytanie, to całkiem dobre)
Może ich utwory nie są najdłuższe, to chociaż post będą mieli najdłuższy. No i patrzcie: utwory, które się nie podobają, kończą się szybko. Z drugiej strony jednak te dobre utwory kończą się zbyt szybko. Tak jak moje wpisy (+100 do narcyzmu).
Cześć i do następnego razu (mam nadzieję),
Kapitan
P.S. The Garden wydali tylko jeden album - "The Life And Times Of A Paperclip" oraz 2 EP-ki. Macie po prostu link do ich Bandcampa.