poniedziałek, 21 grudnia 2015

Alternatywna Kompilacja Świąteczna

Cześć! Świąteczny klimat panuje na ulicach i w centrach handlowych już od listopada, a w radiu zapewne lecą teraz świąteczne przeboje. Pewnie u części z Was budzi to pewne kontrowersje, czy niechęć, więc postanowiłem zrobić coś specjalnego. Przygotowałem kompilację złożoną z albumów, które w całości mi się podobały i dobrze je zapamiętałem (+są zamieszczone na Youtube w całości w postaci jednego filmiku). Myślę, że są świetną alternatywą dla ludzi nie czujących klimatu świąt lub nie cierpiących puszczanych po kilkadziesiąt razy tych samych świątecznych piosenek (lub świąt samych w sobie).
Można klikać po kolei albo wedle uznania (jak się komuś jakaś okładka albo nazwa spodoba). Sugeruję tylko, że chociaż albumy są poukładane ciut losowo, ich klimat staje się cięższy w miarę zbliżania się do końca tego tasiemca.

Portugal. The Man - Evil Friends
Foster The People - Torches
Fugazi - Repeater















Japandroids - Post-Nothing












The Sea and Cake - Car Alarm












Brad Sucks - I Don't Know What I'm Doing















Ben Kenney - Leave On Your Make Up EP












And So I Watch You From Afar - All Hail Brigtht Futures













Hum - You'd Prefer an Astronaut














John Frusciante - Empyrean













Bass Drum Of Death















Ty Segall - Melted
Wavves - Life Sux EP
Death From Above 1979 - You're a Woman, I'm a Machine













Fuzz - Fuzz


Witch - Witch














Melvins - Senile Animal














Truckfighters - Phi













Mudhoney - Superfuzz Bigmuff














Nirvana - Bleach


Wracam po tym całym świątecznym okresie. Nawet mam już postanowienie noworoczne: dalej prowadzić bloga. Pozostało tylko jedno: Wesołych Świąt!

Kapitan

P.S. Blogger rozpierdzielił te filmiki wizualnie jak mu się tylko podobało i ubolewam, ale nie potrafię tego w tej chwili naprawić.

piątek, 11 grudnia 2015

Portugal. The Man

Postanowiłem w końcu wziąć się do roboty. Nie mam czasu, ale chrzanić to. Kto pokaże kolejny genialny zespół jak nie ja? Chyba tylko ja (+5 do narcyzmu).


Portugal. The Man - sugerując się nazwą zespołu można wnioskować, że pochodzi on z Portugalii, ale oczywiście tak nie jest. To było by zbyt proste. Zespół pochodzi z miasta Wasilla w stanie Alaska w USA (też fajne miejsce) i został uformowany w 2002r. Portugal. The Man składa się z 4 członków. Oto oni:

John Baldwin Gourley - wokalista, gitarzysta, w dodatku zdarza mu się obsługiwać klawisze
i automaty perkusyjne

Zachary Carothers - bass, backing wokal

Kyle O'Quin - keyboard, syntezatory, czasem gitara i backing wokal

Jason Sechrist - nie kto inny jak tylko perkusista


Co można o nich powiedzieć? Ja mogę powiedzieć, że wszystkim znajomym, którym ich podesłałem, spodobali się. W zasadzie to mało powiedziane.Wracaliśmy z przyjacielem (Cześć, Przemek! Chyba za często się tu pojawiasz...) ze szkoły i w pewnym momencie po prostu wypalił coś w stylu:
-Stary, skąd Ty wziąłeś ten zespół?!
-Jaki zespół?
-Portugal. (The Man)!
Oczywiście było to pełne ekspresji i pozytywnych określeń i tak dalej.

Znajoma perkusistka od dwóch tygodni, czyli od kiedy pokazałem jej Portugal. The Man
i obiecałem o nich napisać, przy każdej okazji mi o tym przypomina (Cześć, Olu! Obiecałem, więc jest). To również mówi wiele o wspaniałości tego zespołu.

W tym momencie uświadomiłem sobie, że jeszcze ich nie usłyszeliście, więc wypadałoby coś wstawić. Zamiast jednego kawałka wrzucam po prostu cały album, od którego zacząłem i który to wpisał się w poczet uwielbianych albumów, a dzięki któremu zespół dołączył do zaszczytnego kilkudziesięcio-pozycyjnego grona moich ulubionych zespołów.


O Portugal. The Man mógłbym wyrażać się  w samych superlatywach (jak zwykle zresztą), ale im się to naprawdę należy. W ciągu dwóch tygodni album odtworzyłem pewnie około 10 razy (okej, 5-6, nie mam tyle czasu na słuchanie jednego zespołu). Do tego można doliczyć utwory z innych albumów i pojedyncze puszczanie utworów z owego albumu. Po prostu jestem zachwycony.

Muzykę Portugal. The Man można określić najprościej jako rock alternatywny w bardzo przyjemnej odsłonie i tego się trzymajmy. Na ten temat nie ma co się rozwodzić. Najlepiej po prostu posłuchać.

Zespół do tej pory wydał 7 albumów, z czego miałem przyjemność posłuchać ostatnich czterech w kolejności wydania. Są to: "The Satanic Satanist" (gdzie moja butelka wody święconej...), "American Ghetto", "In the Mountain in the Cloud" oraz "Evil Friends" (jeden z tych albumów, który się nie nudzi). Reszty jeszcze nie zdążyłem posłuchać, trochę tego jest, ale zapewne to nadrobię. Dobra, na pewno to nadrobię, nie odpuszczę sobie tak dobrego kawałka muzyki.

Tym razem nie zamieszczam listy utworów do posłuchania, bo musiałbym chyba wypisać całe albumy od początku do końca, a to jest bez sensu. Zamiast tego zamieszczam jeszcze tylko ten.


Musze przyznać, że podobają mi się te okładki. Lubię abstrakcję. I klimat utworów jest taki... ma to coś, co się czuje. Zostawiam Was teraz z Portugal. The Man i idę spać (opcjonalnie grać w Raymana, jeśli nieodpowiedzialna i nierozsądna część mnie weźmie górę).

To ja się żegnam,
Kapitan

piątek, 4 grudnia 2015

Post Specjalny #2

...czyli post z cyklu: jestem leniem i chce mi się spać. Ale tak naprawdę to mam ważniejsze zajęcia niż pisanie bloga. Co? Ale jak to? Co może być ważniejsze niż pisanie bloga?!. Zapracowany weekend w stylu: próba zespołu, koncert Farben Lehre + The Analogs + Rejestracja (pewnie jakaś niszowa legenda punk'a) i zabawy dla dzieci (nie pytajcie). I oczywiście trzeba się uczyć.
Zapowiada się całkiem przyjemny (gdyby nie nauka) zalatany weekend.


Rozmyślałem, co by tu dzisiaj wrzucić. Zajrzałem w zakładkę "ulubione" i wygrzebałem utwory z kanału Jam In the Van. Zespoły są zapraszane i grają małe sesyjki po 2-3 piosenki. Fajna sprawa. Poznałem tam wiele ciekawych zespołów. Co prawda istnieją dla mnie w większości jako zespoły kilku piosenek, ale za to fajnych piosenek. Postanowiłem się z Wami nimi podzielić. Oto one.

Audacity - Counting the Days - Od razu z grubej rury. A co!

Audacity - Hole in the Sky

Audacity - Cold Rush

Pangea - Offer - Dobre do słuchania wieczorem.

The Orwells - In My Bed

The Orwells - Mallrats

Guantanamo Bay Watch - Sad Over You - Kawałek fajnego surf-rocka. Dodatkowo gitarzysta ma dość oryginalny głos. Śpiewa jak Muppet. Umiałem nawet kiedyś zagrać oba kawałki na basie. A co tam, posłuchajcie sobie całej płyty.

Guantanamo Bay Watch - Clam Party

Little Hurricane - Superblues - Jak ktoś  zamierza zgłębić twórczość Little Huricane, to polecam. Z tego co się kiedyś zorientowałem, było warto.

Little Hurricane - Bones

Little Hurricane - Haunted Heart

Froth - Lost My Mind - Mają ciekawy instrument, zwany omnichordem. I przyjemne piosenki. Najmniej podoba mi się "General Education". Pozostałe dwa z tej listy są super.

Froth - General Education

Froth - Saccharine Sunshine 


Coś się spodobało? Jacyś faworyci z listy? A może ktoś chce podzielić się ze mną swoimi odkryciami? Ewentualnie można też skorzystać z prawa do milczenia.

Cześć i czołem,
Kapitan

P.S. Żeby mieć do czego słuchać muzyki, odsyłam do komiksu niejakiego Konrada Okońskiego, działającego pod pseudonimem Koko. Jest bardzo śmieszny i bardzo wciągający. Zdecydowanie jeden z lepszych komiksów jakie czytałem. Oto Kij W Dupie.

P.S.2 Na Facebooku istnieje strona bloga, na której informuję o nowych postach.