Po raz pierwszy zobaczyłem ich w telewizji, oglądając jeden z popularnych programów muzyczno-rozrywkowych, Must Be The Music. Siedziałem wygodnie na kanapie, usłyszałem, że teraz zagra jakiś tam Straight Jack Cat. No dobra, fajnie. Może być ciekawie. A potem zaczęli grać. Polecam teraz włączyć to:
Ciekawostka: wg. tego, co przeczytałem na fanpejdżu zespołu, gitarzysta zapomniał włączyć przesteru. Moim zdaniem i tak zwrotka bez niego brzmiała mocno. W sumie to wykonanie podoba mi się bardziej niż z płyty. A, zauważyliście "ORGANY HAMMONDA"?
Przez cały ich występ nie wypowiedziałem ani słowa. Chyba nawet nie byłem w stanie nic pomyśleć. Po prostu siedziałem tak:
Koala miał wyraz twarzy najlepiej oddający mój i był jedną z pierwszych rzeczy, które wpadły mi w ręce w przeciągu 10 sekund.
Straight Jack Cat pochodzi z Krakowa. W jego skład wchodzą (od lewej): Damian Szafran (bass), Marek Palka (gitara/wokal), Sebastian Kaszyca (perkusja), Michał Zachariasz (organy, gitara). Jak pewnie zdążyliście zauważyć, jest to nasz rodzimy zespół. W Polsce nie ma dobrej
i oryginalnej muzyki? Bzdura!
Jak grają to już zdążyliście usłyszeć i pewnie chcecie więcej. Nie muszę już chyba mówić, że to rock w czystej postaci (chociaż na fanpejdżu napisali, że to fluffy rock, cokolwiek to może być,
i nie brałbym tego szufladkowania tak na poważnie). Są zwolennikami surowych, analogowych brzmień sprzed lat, co nadaje ich brzmieniu oryginalnego charakteru. Swoją twórczością zdecydowanie wyróżniają się na tle polskiej sceny muzycznej.
Zespół zbierał wiele pochlebnych opinii. Oto kilka z nich:
Mówią o nich:
„Tu bębny walą, że aż drżą fundamenty, od mocy basu pękają ściany, gitary uderzają przesterowaną falą zdolną powalić stukilowego karka z ochrony. Energia utrwalona na analogowej taśmie usatysfakcjonuje każdego fetyszystę fizycznego odczuwania obecności dźwięku w powietrzu.”
- We Are From Poland
„Kto widział ich na żywo, ten zachwycił się ich żywiołowością. Kto usłyszał nagrania – cieszył się analogowym brzmieniem. Krakowski skład Straight Jack Cat ma papiery na podbicie rodzimej sceny rockowej.”
- Jurek Gibadło - T-Mobile Music
„Nie miałem pojęcia, przyznaję się bez bicia, że w moim rodzinnym mieście tak ktoś gra.”
- Piotr Metz - Trójka
Opinie, opinie... Czas na fakty. Zespół Straight Jack Cat wygrał kilka przeglądów muzycznych: Emergenza Poland 2013, KortoFest 2013, Rock May Festival 2013, Klang 2013.
To tylko kilka z nich. Oprócz tego, co można im policzyć za kolejne spore osiągnięcie, zagrali na Woodstocku. Żałuję, że mnie tam nie było.
Zamiast tego miałem niepowtarzalną okazję być na ich koncercie w mieście, w którym mieszkam, podczas ich trasy "Crime Against Fashion". Było to w marcu tego roku. Ogólnie myślałem, że spóźnię się na koncert i kręciłem się dookoła klubu szukając wejścia, aż drzwi same się przede mną otworzyły. Według planu byłem na czas, ale wiecie jak to jest. Koncert bez 30-minutowej obsuwy to nie koncert. Tak więc byłem pierwszą osobą, która się pojawiła w klubie. Support w postaci jednej osoby (ale za to jakiej ciekawej) pod pseudonimem The Pau jeszcze miał swoją próbę dźwięku, a chłopaki z SJC gdzieś tam kręcili się w kółko (zdecydowanie polecam posłuchać jej muzyki; Pau łączy rock alternatywny z elektroniką; na scenie występuje
z gitarą i śpiewa oraz ma puszczony wcześniej przygotowany przez siebie podkład; tak to jest, jak jest się jednoosobowym zespołem). Nigdy bym nie pomyślał, że tak wczesne przyjście się opłaci. A opłaciło się i to nawet bardzo, ponieważ podszedł do mnie wokalista zespołu i uciął sobie ze mną pogawędkę. Opowiedział mi, jak to wygląda sytuacja z tym ich koncertowaniem,
z której nie jest zachwycony, gdyż na całej trasie na koncerty przychodzi średnio 30 osób,
a jeżdżą od jednego miasta do drugiego. Zupełnie nie wiem czemu, przecież ich muzyka jest świetna! W dodatku dowiedziałem się, że planują na jesień wydać płytę, bo po frekwencji na koncertach stwierdzili, że nie będą teraz planować kolejnej trasy koncertowej. I jak to bywa
w takich rozmowach, można dowiedzieć się czegoś ciekawego o zespole. Oczywiście musiałem się pochwalić, że mam swój zespół i dopiero zaczynamy i brakuje nam wokalisty. I wtedy wokalista powiedział mi, że oni mieli wcześniej innego, ale od nich odszedł. Problem rozwiązał się, gdy jeżdżąc sobie samochodem po mieście i drąc się przy nagraniach Iggy'iego Pop'a Marek odkrył, że chyba umie śpiewać.
Sam koncert był genialny. No dobra, byłem jedną z trzech osób przy barierkach, pozostałe dwadzieścia osób stało w tyle i lekko kołysało się w rytm muzyki. Ale ja nie mogłem ustać
w miejscu. Ich muzyka miała w sobie taką energię, że po prostu mnie nosiło i rzucało mną na prawo i lewo. W składzie nastąpiła tylko mała zmiana, ale tymczasowa, bo basista był na L4. Zastępował go Łukasz Kastelik - basista Lad's Life. Podobno ma takie przyłożenie, że na koncercie w Łodzi zerwał w swoim basie strunę (zerwanie struny w basie to nie lada wyczyn).
Tu jest kilka zdjęć z koncertu. Szkoda, że nie ma zdjęć publiczności, ale w zasadzie nie było kogo tam fotografować... Kolejnym fajnym dla mnie wspomnieniem są bilet i kostka z koncertu (moja pierwsza kostka z koncertu! Co zabawne, znaleziona jeszcze przed jego rozpoczęciem).
Energia na koncertach była niesamowita. Teraz możecie tylko płakać, że się rozpadają.
Tak, rozpadają... Niestety. Nawet nie wiecie, jak mi było przykro, gdy to wyczytałem na ich facebook'owym fajnpejdżu. Oto List pożegnalny:
"W odpowiedzi na Wasze wątpliwości...
Zainspirowani wizją znikających i pojawiających się wszechświatów postanowiliśmy zniknąć. Straight Jack Cat istniało od 2012, ale tak naprawdę graliśmy ze sobą już od 2008. W 2015, po siedmiu latach istnienia część z nas doszła do szczerego wniosku, że jest już zmęczona, że energia, którą wkładamy w zespół nie zwraca się, że chyba ten garnitur stał się nieco za ciasny... Nie chcielibyśmy, by ktoś poczuł się tymi słowy urażony. Przez te siedem lat usłyszeliśmy od Was - fanów i przyjaciół - wiele tak ciepłych słów, że chyba właśnie to trzymało nas tak długo razem. Wiązaliśmy jednak z projektem Straight Jack Cat przyszłość, ale okazało się, że w Polsce plan, który mieliśmy jest ekstremalnie trudny do wykonania. Byłby łatwiejszy, gdybyśmy poszli o kilka kompromisów dalej, o kilka ukłonów więcej przed realiami polskiego showbizu. Tego jednak nigdy nie chcieliśmy uczynić. Walczyliśmy do momentu, w którym ta sytuacja nie zaczęła psuć nam relacji między sobą. I wtedy znalazł się pierwszy odważny, który powiedział, że woli zachować przyjaźń z nami niż ciągnąć na siłę coś, co zaczyna od środka fermentować i pachnieć nieprzyjemnymi emocjami. Tak wygląda nasza sytuacja bez ściemy. Dziś - na całe szczęście - wciąż jesteśmy kumplami i każdy z nas nadal pozostaje twórcą (w różnym znaczeniu). Będziemy informować Was o naszych poczynaniach tu na profilu SJC. Już teraz powiedzieć możemy, że:
- Sebastian bierze udział w fantastycznym projekcie Kubaterra
- Zachar niezmiennie kontynuuje swoją przygodę z Sekcja Muzyczna Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn
- Palka - szuka
- Uzi - znalazł
- Zachar niezmiennie kontynuuje swoją przygodę z Sekcja Muzyczna Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn
- Palka - szuka
- Uzi - znalazł
Z tego miejsca chcielibyśmy wysłać Wam ogromną energię wdzięczności za wsparcie, którego udzielaliście nam przez te kilka lat istnienia. Każdy, kto czuje, że dorzucił nam cegiełkę jest tutaj wliczony. Jako formę fizycznego podziękowania chcielibyśmy wykonać dla Was jeszcze dwa ostatnie ruchy przed śmiercią. Po pierwsze: koncert, który odbędzie się 26 listopada w Krakowie, w Alchemii. Po drugie: została nagrana spora część materiału na nasz niedoszły LP. Niewystarczająca jednak, by wydać długagrającą płytę, ale wystarczająca by wydać EP4. I taki obecnie jest plan. 26 listopada 2015 zagramy w Alchemii i z pieniędzy, które zbierzemy na biletach chcielibyśmy zafundować Wam i sobie taki właśnie ostatni akt Straight Jack Cat - krążek EP4. Dziękujemy! <3"
Czyli 26 listopada grają swój ostatni koncert w Krakowie i z pieniędzy, które uda im się zebrać, wydadzą EP4 z materiału przygotowanego na płytę. A mówiłem sobie "pójdę jeszcze kiedyś na ich koncert jak będzie większa publika"... Także pakujcie manatki, kupujcie bilety na pociąg, autobus i jedźcie do Krakowa na koncert, bo taka okazja już się nie powtórzy.
Na zachętę kilka kawałków SJC (ogólnie wydali 3 EP-ki, odpowiedni EP1, EP2 i EP3):
Even ( <=== Uwielbiam ten ciężki bass.)
Hurt-A-Lot ( <=== W zasadzie jeden z moich ulubionych utworów SJC.)
Crime Against Fashion
Poison
Leave
Reszta jest na Bandcampie (EP1 i EP2) i Soundcloudzie. Mimo że rozwiązują swoją działalność, dalej możecie kupić ich płyty, koszulki i inne gadżety.
Hurt-A-Lot ( <=== W zasadzie jeden z moich ulubionych utworów SJC.)
Crime Against Fashion
Poison
Leave
Reszta jest na Bandcampie (EP1 i EP2) i Soundcloudzie. Mimo że rozwiązują swoją działalność, dalej możecie kupić ich płyty, koszulki i inne gadżety.
Z pokładu statku tonącego we łzach pozdrawiam Was,
Kapitan




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz