piątek, 18 września 2015

Monster Machismo

Pewnego słonecznego dnia, Kapitan przemierzał suchego przestwór oceanu, gdy w oddali zobaczył matematyczną skałę. "Co to ma być, do kroćset?!" - pomyślał. Wtem jego oczom ukazał się wspaniały Potwór Machismo.


Cześć! Znalazłem ostatnio nietypowy (przynajmniej dla mnie) zespół. Jest to jedna z pierwszych math rockowych kapel, które poznałem. Czym jest math rock? Jest to gatunek muzyczny,
który powstał w późnych latach 80-tych. Charakteryzuje się nietypowymi skomplikowanymi strukturami muzycznymi, zróżnicowaną dynamiką i często jest oparty na gitarowych riffach. Tak, zerżnąłem to z Wikipedii. Ten gatunek najprościej opisać jako połączenie indie rocka
z rockiem progresywnym. ( <=== To też.)

W skład Monster Machismo wchodzą: Dan Drake na gitarze i wokalu, a okazyjnie także na mandolinie, Sam Judd za bębnami i basista o nieznanej tożsamości. W chwili obecnej zespół jest w stanie zawieszenia. Podobno jego członkowie rozstali się z powodu szkoły. Dan założył projekt pod nazwą The Dan Drake Ensemble, a Sam dołączył do Cattle Drums, gdzie udziela się wokalnie i okazjonalnie pogrywa na gitarze lub perkusji. Losy tajemniczego basisty nadal pozostają zagadką.

O samym zespole nie ma zbyt wiele informacji (widocznie jest bardzo niszowy), więc opowiem pokrótce o moich wrażeniach po przesłuchaniu wszystkiego, co znalazłem. Ich muzyka jest po prostu cudowna. Owszem, jest skomplikowana i chwilami brzmi jak jeden wielki jazgot,
ale to połączenie harmonii i dysharmonii tylko nadaje jej charakteru. Cóż, takie rzeczy trzeba lubić, żeby czerpać przyjemność z ich słuchania. Ja czerpię. Połamane rytmy, cudowne melodie
i wrażenie chaosu w tym wydaniu zdecydowanie do mnie przemawiają. Niestety często bywa tak, że ciekawe projekty rozpadają się po krótkim okresie czasu i wydają zaledwie jeden album oraz kilka pojedynczych utworów, tak jak to było w przypadku omawianego dziś Monster Machismo. Ów 'jeden album' nosi tytuł "Aye Aye Porcupine" i został wydany w 2009 roku własnym nakładem. Zawiera zaledwie 5 utworów, których łączny czas trwania wynosi niecałe 17 i pół minuty.
Resztę ich utworów niezawartych na albumie można znaleźć na bandcampie zespołu.
"Marbles Grey Spots" jednakże nie znajdziecie prawdopodobnie nigdzie indziej jak na youtube.


Momentami zabawnie patrzy się na ruchy rąk perkusisty podczas jego nietuzinkowej
i energicznej gry. Jak to ujęła moja znajoma perkusistka (którą możecie kojarzyć
z poprzedniego postu - to ta od komiksu i rysowania): "no właśnie, niby jest jakieś metrum, ale to wszystko jakoś tam szaleje". Poza tym, podoba mi się praca gitar w utworach Monster Machismo. Nie można zapomnieć też o wokalu. Stosunkowo silny i ostry głos wokalisty moim zdaniem świetnie pasuje do koncepcji zespołu, chociaż gdy czytałem komentarze w serwisie youtube, niektórzy ludzie mieli problemy z zaakceptowaniem jego głosu.

A oto lista pozostałych utworów dla ludzi leniwych, którym nie chce się szukać wszystkiego na bandcampie. Niewykluczone, że jeszcze gdzieś po sieci krążą jakieś kawałki, których tu nie wymieniłem, więc zachęcam do poszukiwań.

Kiss Kiss Pessmist ( <=== drugi po "Time Portal Fiasco" utwór, który wpadł mi w ucho po pierwszym przesłuchaniu albumu)
Tisk Tisk
Moonshine Mashbomb
Terrific Whistler
A Wrinkled Rug Is Hazard
Cynical Icicle Nimble Neanderthal
Sugar Spice And Everything Nice
Me Blindfolded vs. Mike Tyson ( <=== utwór z mandoliną)
Accordion And Tuba ( <=== czyli tytuł mówi sam za siebie)

"Time Portal Fiasco" to zdecydowanie mój ulubiony utwór tego zespołu. Gdyby nie przesłuchiwanie go po co najmniej kilkanaście razy przed włączeniem całego albumu, pewnie nie przekonałbym się do Monster Machismo. 

To tyle na dziś. W zasadzie mam tylko dla Was dobrą radę. Chodźcie spać o ludzkich porach.

Cześć i do następnego piątku (jeśli do tego czasu nie wykituję z powodu zbyt małej ilości snu),
Kapitan

P.S. Tak naprawdę to oficjalnie są duetem. Wszyscy daliście się nabrać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz