czwartek, 17 marca 2016

Woo Men

Cześć! Jest sobie czwartkowy wieczór jak to piszę. Postanowiłem zrobić coś dla relaksu, a jako że dawno nie pisałem, to trzeba to nadrobić. Przeglądając ostatnio 'fejsa' wyskoczył mi post o wydaniu EP-ki przez zespół Woo Men. Ale kimże oni są, że zdecydowałem się poświęcić im wpis?


Trzy piąte Woo Men miałem okazję poznać w 2012 roku na obozie gitarowym dla młodzieży.
Z tego co pamiętam chłopacy byli pozytywni i dość rozrywkowi.
Tak mi się przypomniało, że grałem wtedy dopiero 4 miesiące. Trudno uwierzyć, że mój gitarowy staż wynosi już 4 lata...
W związku z tym, że miałem okazję poznać ich osobiście, jest to w pewnym sensie zespół moich znajomych (mimo że niestety nie utrzymuję z nimi stałego kontaktu). Jest to jeden z powodów, dla których postanowiłem napisać właśnie o nich. Poza tym trzeba przyznać, że Woo Men trzymają poziom.

Zespół pochodzi z Warszawy, powstał na przełomie grudnia i stycznia 2013/2014 i gra w składzie:
Michał Malicki - wokal
Jan Stawiarski - gitara prowadząca
Tytus Duchnowski - gitara basowa
Bartosz Mróz - klawisze/ gitara rytmiczna
Mateusz Kulesza - perkusja

Ich muzyka może kojarzyć się z jakże znanym i podziwianym przez wielu RHCP, jednak zdecydowanie nie są ich kopią. Woo Men mają własny styl, oscylujący wokół mieszanki rocka alternatywnego i funku. Muszę przyznać, że to całkiem przyjemne połączenie. Chętnie posłuchałbym ich na żywo, gdyby zagrali w moim mieście lub wybierałbym się do Warszawy. 

W swoim mieście zdążyli wystąpić nie raz, m.in. w IX edycji festiwalu UFO (czyli Unikatowego Festiwalu Offowego) i w jego dwóch kolejnych edycjach, festiwalu Czacki Second Stage, w klubie InDecks, w Klubokawiarni Towarzyska, na Festiwalu Ludzi Aktywnych Fizycznie (FLAK; fajna nazwa, swoją drogą), w Eksperymencie i paru innych. Jak widać, mają bujne życie koncertowe.

3 marca 2016, czyli dwa tygodnie od dnia dzisiejszego, ukazała się w sieci ich, debiutancka jak mniemam, EP-ka zatytułowana zwyczajnie "Woo Men EP". Zawartość tej płyty jednak nie jest taka sobie zwyczajna.
W rzeczywistości jest to kawał dobrej muzyki. O tej porze nie przychodzi mi do głowy żadne kreatywne określenie określające wspaniałość twórczości Woo Men...
Utworów przyjemnie się słucha, łatwo zapadają w pamięć, a na jednym odtworzeniu się nie kończy. Obecnie spośród 6 piosenek najbardziej podobają mi się "These Whiles" i "Woo Men", prawdopodobnie z bardzo prostych przyczyn - są pierwszymi, które słyszałem.



"These Whiles" poznałem, gdy jeszcze nie nosiło jakiegokolwiek tytułu. 

Z każdym kolejnym odtworzeniem zaczynam coraz bardziej doceniać pozostałe kompozycje na płycie, czyli "Bed Time Delirium", "Turn Me On" oraz "In Your Eyes", a moje uwielbienie dla zespołu wzrasta.
Najmniej podoba mi się "Phantasmagoria", ale to już kwestia gustu. Za to reszta - mistrzostwo.

Nie tylko ja się tak nimi zachwycam. Megafon postanowił przeprowadzić z nimi wywiad (do oglądania), a niedługo potem zamieścił relację z koncertu (zawiera nagrania audio-video). Zalecam poświęcenie chwilki na zapoznanie się z treścią liryczną i muzyczną obu rzeczy, można dowiedzieć się kilku ciekawostek, jak również się pośmiać. 


Mam nadzieję, że doceniacie wpis. Przekopałem całą tablicę 'fanpejdża' Woo Men, żeby wydobyć jak najwięcej informacji.

A, przecież nie może zabraknąć ciekawostki na koniec. Zastanawialiście się jak powstała ich nazwa? Oto odpowiedź.

Nie obejdzie się również bez źródła doznać muzycznych. EP-ki Woo Men posłuchacie na ich bandcampie (fajna okładka, co?). Bawcie się dobrze!

To by było na tyle. Trzymajcie się!
Kapitan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz