Nowy rok rozpocząłem z hukiem. 1 stycznia zacząłem sobie uświadamiać, że w 2016 będzie się działo. W pierwszym tygodniu stycznia pierwszy koncert mojego zespołu, w lutym studniówka, w maju matury, potem najdłuższe wakacje mojego życia i gdzieś tam w październiku początek studiów. Szaleństwo.
Koncert był udany. Manager klubu powiedział, że nie widział jeszcze, żeby tak dużo osób przyszło na koncert młodego zespołu i tak dobrze bawiło się przy autorskiej muzyce, a także wyraził chęć dalszej współpracy. 80 osób na sali - w sumie jest się czym chwalić. Zabawa była przednia. Tylu komplementów się w życiu nie nasłuchałem. Po prostu to wspaniałe być docenionym i widzieć jak ludzie bawią się przy twojej muzyce, tego uczucia nic nie zastąpi.
Oczywiście nie spoczywamy na laurach i jesteśmy w trakcie nagrywania demo. Pewnie się pochwalę jak już powstanie produkt końcowy, bo czemu by nie.
1 stycznia - nie ma mowy, nie napiszę posta dzień po sylwestrze.
8 stycznia - ech, chyba mi się nie chce.
15 stycznia - no nie, nie mam czasu, a napisałbym coś.
22 stycznia - niby ferie, a ja nie mam czasu.
Jeśli nie masz czasu w ferie to wiedz, że masz ciekawe życie. Postanowiłem sobie (zabawne te postanowienia), że skoro mam ferie, to się trochę pouczę do matur. I co? Poniedziałek, wtorek, czwartek - całodniowe nagrania zespołu, środa - całodniowe szukanie garnituru i w końcu 7 część Gwiezdnych Wojen (zdecydowanie polecam iść do kina, szkoda stracić ten wyjątkowy klimat przez obejrzenie ich w domu), weekend - kosztowanie studenckiego życia z grupką znajomych u wspólnej znajomej-perkusistki i koncert Pull The Wire (taka rodzima, Polska kapela punkrockowa, bardzo weseli goście). Swoją drogą - trochę zaszalałem. Kupiłem swoją pierwszą koncertową koszulkę i dostałem naklejkę gratis. Dodatkowo plakaty rozdawali na ładny uśmiech, więc też się załapaliśmy. Będzie co wieszać nad łóżkiem od października.
Zespół postanowił, że będzie oryginalny i tak jak wszyscy inni mają czarne koszulki, tak oni będą mieli białe.
Tak się bawiłem. To chyba dobre usprawiedliwienie za zlewanie bloga. Ale nie mogłem go przecież tak zostawić. Tyle osób mi wypominało, że nie piszę i nie piszę, tak mnie prosili o kolejne wpisy... Czego się nie robi dla fanów i dobrych znajomych.
Reasumując: Nowy post o wyjątkowym, oryginalnym i naprawdę dobrym zespole pojawi się już wkrótce (spodziewajcie się go do końca moich ferii, czyli do końca stycznia).
Pozdrawiam towarzyszy niedoli, maturzystów - zostało nam 97 dni. Bawcie się dobrze.
Kapitan

Pozazdroszczę koncertu Pull the wire - uwielbiam! W ostatnim czasie zaopatrzyłam się w kilka ich gadżetów między innymi za dużą koszulkę i płytę. :) Świetny zespół naprawdę!
OdpowiedzUsuń