piątek, 11 grudnia 2015

Portugal. The Man

Postanowiłem w końcu wziąć się do roboty. Nie mam czasu, ale chrzanić to. Kto pokaże kolejny genialny zespół jak nie ja? Chyba tylko ja (+5 do narcyzmu).


Portugal. The Man - sugerując się nazwą zespołu można wnioskować, że pochodzi on z Portugalii, ale oczywiście tak nie jest. To było by zbyt proste. Zespół pochodzi z miasta Wasilla w stanie Alaska w USA (też fajne miejsce) i został uformowany w 2002r. Portugal. The Man składa się z 4 członków. Oto oni:

John Baldwin Gourley - wokalista, gitarzysta, w dodatku zdarza mu się obsługiwać klawisze
i automaty perkusyjne

Zachary Carothers - bass, backing wokal

Kyle O'Quin - keyboard, syntezatory, czasem gitara i backing wokal

Jason Sechrist - nie kto inny jak tylko perkusista


Co można o nich powiedzieć? Ja mogę powiedzieć, że wszystkim znajomym, którym ich podesłałem, spodobali się. W zasadzie to mało powiedziane.Wracaliśmy z przyjacielem (Cześć, Przemek! Chyba za często się tu pojawiasz...) ze szkoły i w pewnym momencie po prostu wypalił coś w stylu:
-Stary, skąd Ty wziąłeś ten zespół?!
-Jaki zespół?
-Portugal. (The Man)!
Oczywiście było to pełne ekspresji i pozytywnych określeń i tak dalej.

Znajoma perkusistka od dwóch tygodni, czyli od kiedy pokazałem jej Portugal. The Man
i obiecałem o nich napisać, przy każdej okazji mi o tym przypomina (Cześć, Olu! Obiecałem, więc jest). To również mówi wiele o wspaniałości tego zespołu.

W tym momencie uświadomiłem sobie, że jeszcze ich nie usłyszeliście, więc wypadałoby coś wstawić. Zamiast jednego kawałka wrzucam po prostu cały album, od którego zacząłem i który to wpisał się w poczet uwielbianych albumów, a dzięki któremu zespół dołączył do zaszczytnego kilkudziesięcio-pozycyjnego grona moich ulubionych zespołów.


O Portugal. The Man mógłbym wyrażać się  w samych superlatywach (jak zwykle zresztą), ale im się to naprawdę należy. W ciągu dwóch tygodni album odtworzyłem pewnie około 10 razy (okej, 5-6, nie mam tyle czasu na słuchanie jednego zespołu). Do tego można doliczyć utwory z innych albumów i pojedyncze puszczanie utworów z owego albumu. Po prostu jestem zachwycony.

Muzykę Portugal. The Man można określić najprościej jako rock alternatywny w bardzo przyjemnej odsłonie i tego się trzymajmy. Na ten temat nie ma co się rozwodzić. Najlepiej po prostu posłuchać.

Zespół do tej pory wydał 7 albumów, z czego miałem przyjemność posłuchać ostatnich czterech w kolejności wydania. Są to: "The Satanic Satanist" (gdzie moja butelka wody święconej...), "American Ghetto", "In the Mountain in the Cloud" oraz "Evil Friends" (jeden z tych albumów, który się nie nudzi). Reszty jeszcze nie zdążyłem posłuchać, trochę tego jest, ale zapewne to nadrobię. Dobra, na pewno to nadrobię, nie odpuszczę sobie tak dobrego kawałka muzyki.

Tym razem nie zamieszczam listy utworów do posłuchania, bo musiałbym chyba wypisać całe albumy od początku do końca, a to jest bez sensu. Zamiast tego zamieszczam jeszcze tylko ten.


Musze przyznać, że podobają mi się te okładki. Lubię abstrakcję. I klimat utworów jest taki... ma to coś, co się czuje. Zostawiam Was teraz z Portugal. The Man i idę spać (opcjonalnie grać w Raymana, jeśli nieodpowiedzialna i nierozsądna część mnie weźmie górę).

To ja się żegnam,
Kapitan

2 komentarze: